konlit2.jpg

Rozstrzygnięcie Konkursu Literackiego „Moja niezwykła przygoda z bohaterem książkowym”.


Laureatką konkursu została Roksana Francik z kl. VI a. Jej opowiadanie pt."Deszczyk i Krucza Łapa" powstało na podstawie powieści Erin Hunter, Wojownicy. Zwycięska praca posiada interesującą fabułę, została napisana w bardzo ciekawy sposób oraz zawiera bogaty zakres słownictwa.  

Serdecznie gratulujemy!

A oto nagrodzone opowiadanie:

 Roksana Francik, Deszczyk i Krucza Łapa

    Moja niezwykła przygoda z ulubionym bohaterem książkowym rozpoczęła się, gdy przewracałam
kolejną stronę mojej ulubionej powieści. Czułam się wówczas zmęczona, ale nie odczuwałam pragnienia snu. Nagle oczy zamgliły mi się mgłą i obudziłam się już w zupełnie innym miejscu. Napotkało mnie również wówczas inne uczucie – nie byłam we własnym ciele.
    Gdy otworzyłam oczy, nie wierzyłam w to co widzę. Wokół mnie rozciągał się zielony, żywy las.
Na poszyciu rosły paprocie i ostrokrzew, a leśna trawa wydawała się inna. Wszystko teraz było inne zapachy, dźwięki i to co widziałam. Śpiew ptaków wydawał się być intensywniejszy, jakbym sama była ptakiem i ćwierkała w towarzystwie innych mojego gatunku. Zapach samego lasu roznosił się wszędzie wokół dogłębnie mocno.
    Nagle zrozumiałam o co chodzi. Analizując wszystkie moje spostrzeżenia, zorientowałam się, że jestem kotem. W dodatku znalazłam się w świecie opisanym w mojej ulubionej powieści wśród czterech Klanów wojowniczych kotów, które zamieszkują las już od długiego czasu.
    Węsząc w okolicy od razu poznałam zapach Klanu Pioruna. Szybko przekradłam się pod krzakiem jeżyn i biegłam na oślep po niewielkim wzniesieniu. Wydawało mi się, że jestem już blisko obozu Klanu Pioruna. Nie wiedziałam jednak, jak przyjmą mnie koty, którym weszłam do obozu ich własnego Klanu. Nie było jednak czasu na takie myśli, ponieważ słońce powoli zachodziło już, a księżyc przynosił ze sobą ciemne, nocne obłoki.
    Nagle poczułam intensywniejszą woń Klanu Pioruna i wręcz zamarłam, gdy na moich plecach znalazł się kot wbijając w moje ciało pazury. Nie było to bolesne uczucie, jednak zadrżałam szybko
odrzuciłam kota w bok, co upewniło mnie, że uścisk nie był silny. Gdy obejrzałam się za siebie, aby ocenić przeciwnika dojrzałam dość masywnego, chociaż wychudzonego, bo jadającego tylko leśną zwierzynę kocura. Jego sierść była kremowa, pokryta czarnymi pręgami. Od razu poznałam Długiego Ogona. Jego imię prawdopodobnie wzięło się od jego dość długiego ogona, ale nigdy nie wiadomo, co dokładnie miano na myśli.
    Zauważyłam, że Długi Ogon przysiadł do pozycji bojowej, aby ponownie na mnie naskoczyć. Tym razem nie potrafiłam wyjść z trudnej sytuacji, ponieważ kocur wbił pazury we mnie już nie co mocniej, ale nie tak mocno, aby zadać mi ból. Wiedziałam, że Długi Ogon jest świetnym wojownikiem i już dawno przeszedł swoje szkolenie jako uczeń, więc dokładnie zna Kodeks Wojownika, czyli zasady, ustanowione przez starożytnych przodków kotów zamieszkujących las, do których każdy kot wierzący w Klan Gwiazd, czyli koty w niebiańskim świecie, które trafiły tam po śmierci, a teraz są boskimi kotami rządzącymi lasem. Długi Ogon nigdy nie zerwałby tych świętych zasad, więc byłam pewna, że nie wyrobi mi większej krzywdy.
-Co tutaj robisz? - syknął kocur piorunując mnie chłodnym wzrokiem. Wiedziałam, że do końca
nie mogę zdradzić mu tego, jak się dostałam do lasu.
-Znalazłam się tutaj przez przypadek. - miauknęłam spokojnie – jestem samotnikiem. Nie musicie
robić mi krzywdy.
Długi Ogon patrzał na mnie przez chwilę po czym warknął gniewnie :
-W takim razie co robisz na naszym terytorium?
-Zgubiłam się – próbowałam zachować spokój – odejdę, jeśli powiesz mi gdzie jest granica
waszego terytorium i teren, gdzie mogę spokojnie odejść.
Kocur mruknął coś w grymasie po czym złapał mnie za kark i rzucił nieco dalej od siebie.
-Lepiej żeby zobaczył cię nasz przywódca, Ognista Gwiazda. On decyduje co robić z takimi jak
ty. - mruknął.

    Słońce zaszło już, a księżyc wzniósł się na niebo. Razem z Długim Ogonem, który dreptał mi po
piętach, szliśmy do obozu Klanu Pioruna. Wiedziałam, że Ognista Gwiazda jest sprawiedliwy i nie osądzi srogo kota praktycznie niewinnego jak ja. Kiedy doszliśmy do wejścia w ostrokrzewie, prowadzącego do obozu, z trudem przecisnęłam się na niewielką polankę. Niektóre koty kończyły jeszcze swój posiłek, a wśród nich poznałam także Ognistą Gwiazdę dzielącego języki ze swoją partnerką – Piaskową Burzą, oraz niewielkiego czarnego kocurka, którym był Krucza Łapa, czyli kot, który jakiś czas temu opuścił Klan Pioruna i zamieszkał na farmie wraz z swoim przyjacielem Jęczmieniem. Czasem jednak odwiedzał Klan Pioruna, ze względu przede wszystkim na to, że razem z Ognistą Gwiazdą i Szarą Pręgą szkolili się wspólnie na wojowników. Krucza Łapa był także moją ulubioną postacią w powieści.
    Wszystkie koty piorunowały mnie zimnym, zaskoczonym wzrokiem, a Długi Ogon przepchnął mnie na polanę.
-A oto i samotnik który wszedł na nasze terytorium, mówiąc, że się zgubił. - miauknął Długi Ogon do Ognistej Gwiazdy.
-W porządku. Jak się nazywasz? - miauknął łagodnie Ognista Gwiazda.
Zaczęłam się zastanawiać, jakie imię mogę posiadać, będąc kotem, bo moje imię nie było znane w kocim języku.
-Nazywam się Deszczyk – miauknęłam.
-W porządku Deszczyku. A więc jesteś samotnikiem i zgubiłaś się w lesie? - spytał Ognista Gwiazda.
-Niestety tak. Kompletnie nie wiem gdzie się podziać. Nieumyślnie wstąpiłam na wasze terytorium.
-Skoro nie wiesz gdzie się podziać, może zamieszkasz ze mną na farmie? - miauknął Krucza Łapa. - Mieszka tam też inny samotnik, nazywa się Jęczmień.
-Jeśli jest taka propozycja, to jest dla mnie odpowiednia. - miauknęłam radośnie.
-W takim razie możesz odejść dziś z Kruczą Łapą. - Ognista Gwiazda wskazał ogonem czarnego kocura. - Do granicy terytoriom odprowadzi was Mysie Futro i Oszronione Futro.
Kiwnęłam głową i zaczekałam, aż Krucza Łapa skończy posiłek i dwie wybrane kotki zejdą się na polanę.
    Wkrótce wyruszyliśmy i biegliśmy wolno przez ciemny, okryty nocą las. Próbowałam wyczuć jak
najwięcej zapachów i zapamiętać je, abym potem mogła wykorzystać ich znajomość. Nagle pojedyncze krople deszczu uderzyły o mój nos, a potem następne, coraz to większe, moczące moją brązową sierść. Zdawało się, jakby las powoli zanikał w bladym świetle księżyca i mlecznej mgle, która tworzyła się stopniowo kiedy przemierzaliśmy las. Gdy dotarliśmy do Czterech Drzew, gdzie w każdą pełnię księżyca odbywały się zgromadzenia wszystkich czterech Klanów, wówczas którego panował rozejm.
-Tutaj już was zostawiamy. - miauknęła Mysie Futro która wraz z Oszronionym Futrem odprowadzała mnie i Kruczą Łapę do Czterech Drzew. - Będziecie musieli przejść przez terytorium innego Klanu. Deszczyku, zachowuj się cicho, aby patrol Klanu Wiatru na was nie natrafił.
Przejście przez ich terytorium jest niekiedy potrzebne i według Kodeksu Wojownika, można przez nie przechodzić w celach przedostania się na drugą stronę. Czasem jednak Klan Wiatru tego chyba nie pojmuje... - dodała, po czym pożegnała się i razem z Oszronionym Futrem zniknęły w gąszczu lasu.
-Mamy jeszcze trochę drogi do przejścia – miauknął Krucza Łapa – ale damy radę dojść tam szybko, kiedy się trochę pośpieszymy.
W tych słowach machnął ogonem dając znak , abym zeszła po zboczu za nim na polanę na której rosły cztery masywne dęby, znane jako Cztery Drzewa.
    Kiedy przeszliśmy obok Czterech Drzew od razu skierowaliśmy się na terytorium Klanu Wiatru.
Poczułam silny zapach innych kotów które mieszały się razem, ponieważ na zgromadzeniach spotykały się koty wszystkich Klanów.
    Minęło dużo czasu za nim wyszliśmy z terytorium Klanu Wiatru. Podczas pobytu na nim nie spotkaliśmy żadnego patrolu ani innych większych komplikacji oprócz nasilającej się mgły i nieprzyjemnego dla moich łap wrzosowiska.
    Za terytorium Klanu Wiatru rozciągały się pola pokryte jęczmieniem. Wcale nie dziwię się dlaczego Jęczmień otrzymał takie imię – pomyślałam. Słońce już wschodziło, a mgła trochę osiadła, jednak teraz nie miało to większego znaczenia, bo nie mieliśmy przeprawiać się już przez las, w którym mgła utrudniała widok. Teraz siedzieliśmy przez chwilę na wzniesieniu na granicy terytorium Klanu Wiatru przyglądając się rozciągającym się przed nami połaciami pól. Ledwo widoczna była tam farma, na której miałam zamieszkać. Byłam już zmęczona, a gospodarstwo znajdowało się jeszcze daleko. Nagle Krucza Łapa zerwał się na równe łapy i zaczął rozglądać wokół, jakby wyczuwał niebezpieczeństwo. Po chwili jego wzrok uspokoił się i spoczął na mnie.
-Będziemy musieli uważać na szczury. - miauknął niepewnie – Nie wychodzą teraz zbyt często z kanałów w polach, ale kiedy wyczują dobrą okazję to zaatakują. Walka z nimi jest trudna, a nie chcę cię narażać na tak wielkie niebezpieczeństwo.
-W takim razie co robić, aby na nie nie natrafić? - spytałam drżącym ze strachu głosem.
-Musisz po prostu podążać za mną. - wyjaśnił ciemny kocur – To nie będzie łatwe ale musisz dać radę, tym bardziej, że Dwunożni mogą wyprowadzać swoje psy lub koty wokół żywopłotu przy gospodarstwie.
    Kiwnęłam głową i skoczyłam za Kruczą Łapą w pole jęczmienia. Biegliśmy dość długo omijając twardsze źdźbła zboża. Promienie słoneczne przygrzewały moją sierść, jednak utrudniały także przeprawę przez pole, ponieważ trudno było oddychać w zamkniętej przestrzeni nagrzanej słońcem.
    Kiedy dotarliśmy do żywopłotu przy gospodarstwie, Krucza Łapa poprowadził mnie prosto do stodoły. Czekał w niej Jęczmień wylizując swoją sierść.
-Witaj Krucza Łapo! Kogo sprowadziłeś? To ktoś z Klanu Pioruna? Nie pachnie na kota z Klanu... - miauknął Jęczmień.
-Cześć Jęczmieniu! To jest Deszczyk. Jest samotniczką i zgubiła się na terytorium Klanu Pioruna. Kiedy jadłem posiłek wraz z Ognistą Gwiazdą i Piaskową Burzą, Długi Ogon przyprowadził ją do obozu. Zaproponowałem jej żeby zamieszkała z nami... - oznajmił Krucza Łapa.
    Przygotowałam się na odrzucenie mnie przez Jęczmienia, ale on był zachwycony i powiedział, że
wkrótce nauczy mnie polować na szczury.
Minęło wiele dni nauki, wspólnych polowań, rozmów. Tęskniłam za ludzkim życiem więc pewnego wieczoru w stodole rozmyślałam o tym, wspominając dawne życie. Chociaż życie kota było wspaniałe, chciałam znaleźć się znów w moim domu jako człowiek. Gdy już zasnęłam otworzyłam oczy jak każdego innego dnia i ujrzałam mój pokój. Obok mnie leżała moja ulubiona powieść, a godzina tylko minimalnie zmieniła się od momentu, kiedy obudziłam się w lesie. Podsumowując wszystkie myśli uświadomiłam sobie, że moja niezwykła przygoda była tylko snem. Jednak niezwyczajnym. Była niesamowitym snem...

 


1miejsce.jpg